Jak w Czechach! Gdzie w Polsce można poczuć czeski klimat? [5 POMYSŁÓW]

red.
15.02.2017 16:45
A A A
187431281

187431281 (oleksajewicz / Getty Images/iStockphoto8BIMW)

No właśnie, gdzie? My wiemy. Oto 5 najlepszych propozycji.

1.     Wrocław – miasto stu mostów – jak Praga

Miasto piwa i mostów – tak czasem mówi się o Pradze. Całkiem podobnie można opisać Wrocław. 

GnomGnom iStock

 

Miasto mostów, bo Wrocław ma ich najwięcej w Polsce – około 100 (a jeśli doliczyć kładki w parkach i wiadukty kolejowe, to niektórzy podają, że przepraw jest we Wrocławiu nawet 300!). Nad samą Odrą mostów jest 15, z czego kilka uwielbianych przez turystów. Most Tumski – łączący Wyspę Piasek z Ostrowem Tumskim – to sztandarowe miejsce zakochanych (tradycją jest przywieszanie na nim miłosnych kłódek – można je kupić na miejscu). Stalowa konstrukcja Mostu Tumskiego pochodzi z 1889 roku, a przy wejściu stoją figury św. Jadwigi i św. Jana Chrzciciela (rzecz dla czeskich mostów charakterystyczna, z figur na moście słynie np. Most Karola).

WrocławWrocław Fot. iStock

 Jeszcze bardziej znany jest Most Grunwaldzki. Przeprawa ma 112,5 metra długości i 18 metrów szerokości. Wrażenie robi konstrukcja – olbrzymie, 20-metrowe pylony podtrzymują przęsła umocowane na stalowych taśmach. Warto wybrać się także na Most Piaskowy – najstarszy żelazny most Wrocławia (przeprawy istniały w tym miejscu od średniowiecza), pomalowany na charakterystyczny, czerwony kolor.

504335588504335588 Fot. iStock

Określenie „miasto piwa” to z kolei zasługa studentów, których we Wrocławiu jest ok. 140 tys. Nic dziwnego, to właśnie Wrocław wygrywa rankingi na najlepsze miejsce do studiowania – młodzi ludzie doceniają zwłaszcza to, że ma ambicje i się rozwija, jest wielokulturowy, a przy tym prozachodni, ma cudowną architekturę oraz baaaaardzo dużo knajpek (nie tylko wokół przepięknego wrocławskiego rynku). Całkiem podobnie w swoich erasmusowych wspomnieniach moi znajomi opisują Pragę.

 

178773987178773987 Fot. iStock

 A do tej z Wrocławia można dostać się całkiem szybko – samochodem w niespełna cztery godziny.

 2.     Kaplica Czaszek - Kudowa-Zdrój Czermna – jak Kutna Hora

Kaplica Czaszek w Kutnej Horze (ok. 65 km od Pragi) to jedna z największych czeskich atrakcji. Samo miasto ma bogatą historię – od XIII wieku wydobywano tutaj srebro. Stare Miasto wraz z zabytkami chrześcijańskimi Kutnej Hory od 1995 roku jest na liście UNESCO. Kaplica Czaszek (tzw. ossuarium) znajduje się w dzielnicy Sedlec. To kaplica, a w zasadzie kościół cmentarny, w którym niemal za cały wystrój (w tym kapliczki, ołtarze, a nawet żyrandole) posłużyły ludzkie piszczele i czaszki – w sumie 40-70 tys. szczątków ofiar epidemii dżumy, wojen husyckich i wojny trzydziestoletniej.

471331143471331143 Fot. iStock

Podobnych „atrakcji” można szukać w słynącej z uzdrowiskowego klimatu Kudowie-Zdroju. Tutaj, w dzielnicy Czermna (ok. 1 km od centrum), znajduje się Kaplica Czaszek, zbudowana przez księdza Wacława Tomaszka, miejscowego proboszcza, a z pochodzenia Czecha. Historia kaplicy jest bardzo ciekawa – ksiądz Tomaszek na ludzkie kości i czaszki natrafił podczas przechadzki do dzwonnicy. Wezwał kościelnego i grabarza J. Langera i razem dokopali się innych, płytko złożonych szczątków ofiar minionych wojen. Ilu? W sumie 20-30 tysięcy. Zbudowanie ossuarium stało się sensem życia Tomaszka i Langera – choć kaplica nie jest duża, to jej wykończenie zajęło im 28 lat. W samej barokowej kaplicy czaszek jest około trzech tysięcy, reszta spoczywa w krypcie pod kaplicą. Proboszcz Tomaszek zmarł w 1804 roku, a jego (i grabarza Langera) kości, zgodnie z życzeniem obu założycieli, trafiły do kaplicy 20 lat po ich śmierci. Przed wejściem stoi pomnik z trójjęzycznym napisem po niemiecku, czesku i polsku: „Ofiarom wojen ku upamiętnieniu, a żywym ku przestrodze 1914”.

 

Kaplica CzaszekKaplica Czaszek Fot. Merlin (CC BY 3.0)

 

 

3.     Błędne Skały – Góry Stołowe – jak Skalne Miasto Adrspach

Będąc w Kudowie-Zdroju, koniecznie trzeba wybrać się na wycieczkę w Błędne Skały. To skalny labirynt na terenie Gór Stołowych, którego klimat tworzą wysokie na 6-11 metrów piaskowcowe bloki i przeróżne formacje, powstałe w wyniku wietrzenia. Korytarze są wysokie, a szczeliny między skalnymi ścianami wąskie – miejscami mają tylko po kilkadziesiąt centymetrów szerokości, trzeba się przeciskać. Wiele skał ma wiele mówiące nazwy (np. „Skalne Siodło”, „Kurza Stopka”, „Labirynt”, „Tunel”, „Wielka Sala”), a cała trasa turystyczna liczy kilkaset metrów (przejście zajmuje ok. 35 minut, na zwiedzanie trzeba przeznaczyć ok. godziny). Na terenie rezerwatu znajduje się punkt widokowy, skąd można podziwiać okoliczne szczyty, m.in. Szczeliniec Wielki i Mały, a przy dobrej pogodzie nawet Karkonosze. Trasa jest bardzo urokliwa, miejsce wygląda jak filmowa scenografia. Dostrzegli to twórcy „Opowieści z Narnii” – tu kręcono niektóre sceny ekranizacji drugiego tomu sagi, czyli „Opowieści z Narnii: Książę Kaspian”, a także stary (ile to dzieci wystraszył!) film „Przyjaciel wesołego diabła”.

Błędne SkałyBłędne Skały Fot. Grisza (CC BY-SA 3.0)

W Czechach klimat błędnych skał turyści znajdą przede wszystkim w Skałach Adrszpasko-Teplickich. Najsłynniejsze czeskie skalne miasto leży tuż za polską granicą. Z Kłodzka dojeżdża tu kilkanaście autobusów dziennie (z przesiadką), samochodem najszybciej jest przez Wałbrzych. Podróż z Wrocławia zajmuje ok. 3,5 godziny (trochę mniej niż do Pragi). Atrakcji jest zdecydowanie więcej niż po polskiej stronie, m.in. górskie jeziorka z krystalicznie czystą wodą, zimne Zaświaty (Sybir), gdzie nawet latem leży śnieg i wysokie, pionowe skały idealne do wspinaczki. Przez masyw biegnie kilka szlaków turystycznych, w większości bardzo łatwych, przez oba skalne miasta (tj. Adrszpaskie i bardziej dzikie Teplickie) prowadzące do tras trudniejszych. Można się więc wybrać na zwykły spacer lub bardziej wymagający trekking, w zależności od chęci i możliwości.

AdrspachAdrspach Fot. iStock

 4.     Czeskie restauracje w polskich miastach

Jednym z największych turystycznych magnesów dla czechofilów jest czeska kuchnia. Mączna, ziemniaczana, mięsna i treściwa, a do tego hojnie podlana piwem – kwintesencja prostego, dobrego jedzenia. Na szczęście, by jej spróbować, też już niekoniecznie trzeba jechać do Czech – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „czeska restauracja w…” (i w miejsce kropek wpisać pożądane polskie miasto).

Czego koniecznie trzeba spróbować? Warto zacząć od polevki, czyli zupy, która dla Czechów jest ważnym elementem posiłku. Popularna jest zwłaszcza kartoflanka (bramboracka), grzybowa (houbová polévka), cebulowa (cibulová polévka), czosnkowa (cesneková polévka) i jarzynowa (zeleninová polévka). W Pradze rządzi z kolei zupa z flaków (drstkova polevka). Drugie danie nie obejdzie się bez porcji mięsa (np. pieczeni, roladki, kotleta lub szaszłyka, bardzo popularna jest gęś i kaczka oraz dziczyzna), zwykle w sosie i z dodatkiem mączno-ziemniaczanym, np. słynnym knedlikiem lub brambrakiem (plackiem). Na deser – naleśniki (palacinky) na słodko, strudel, racuchy (livance) lub pardubickie pierniki. No i oczywiście piwo.

Czeskie piwoCzeskie piwo Fot. iStock

5.     Cieszyn – Polska i Czechy w jednym

Ukoronowaniem czeskiej przygody bez ruszania się poza granice własnego państwa niech będzie wizyta w Cieszynie, mieście do połowy polskim, a do połowy czeskim (by być bardziej precyzyjnym: Cieszyn jest obecnie miastem administracyjnie polskim, a po drugiej stronie granicy znajduje się już inne miasto – i nazywa się Czeski Cieszyn).

Dzisiaj, by znaleźć się u sąsiada, wystarczy przekroczyć legendarny most na Olzie, nikt nie pilnuje, nie sprawdza. Kiedyś – nieźle się trzeba było natrudzić. Po drugiej stronie Cieszyna cieszą Polaków zwłaszcza wesołe (dla nas) czeskie napisy i możliwość zrobienia tanich zakupów oraz zjedzenia w prawdziwej czeskiej hospodzie (można też zobaczyć liceum, w którym uczyła się Ewa Farna).

Ale moim zdaniem to po polskiej stronie Cieszyn jest ładniejszy. Ba, jest piękny (niektórzy uznają go za jedno z najpiękniejszych polskich miast)! Począwszy od słodkich kamieniczek wokół cieszyńskiego rynku, przez Wzgórze Zamkowe, Cieszyńską Wenecję, Wieżę Piastowską, Rotundę (tę samą, która widnieje na banknocie 20-złotowym), Studnię Trzech Braci, a na brukowanych, pochyłych uliczkach skończywszy. Cieszyn to jedno z tych miast, które choć maleńkie, mają wielką, niemożliwą do wyrzucenia z pamięci osobowość. Kto ma więcej czasu, ten po zaliczeniu głównych atrakcji powinien zajrzeć jeszcze do Muzeum Drukarstwa i klimatycznego Kawiarnio-Księgarnio-Antykwariatu „Kornel i Przyjaciele” – miejsca, jak cały Cieszyn, małego, ale magicznego (niektórzy mówią, że jest tu klimat jak z Harry’ego Pottera).

Nie znam nikogo, kto raz odwiedził Cieszyn i nie chciał tam potem wrócić. Podpisano – cieszynianka.

CieszynCieszyn Fot. iStock